Wszystko, co ekologiczne, staje się powoli nie tylko standardem, ale i obowiązkiem. Dyrektywy Unii Europejskiej oraz wszechobecna moda na „eko” styl życia nie pozostawiają złudzeń co do tego, że już wkrótce będziemy wręcz jeszcze bardziej formalnie zobowiązani do stosowania zasad ekologii w codziennym życiu i w pracy. Niezależnie zaś od tego jakie konkretnie jeszcze dodatkowe przepisy wejdą w życie warto pamiętać, że warsztat samochodowy prowadzony w sposób ekologiczny jest po prostu przyjazny dla środowiska i dla klientów, a zatem chętniej będą oni wybierali właśnie takie miejsca na naprawę aut. A już szczególnie ci spośród nich, którzy nie muszą przesadnie oszczędzać. Skoro naturalną praktyką stało się segregowanie śmieci w domach, to czemu nie miałoby być w warsztatach samochodowych? Tutaj przecież o wiele częściej pozbywamy się substancji i odpadów mniej lub bardziej toksycznych i to w o wiele większych ilościach.
Wydatek czy oszczędność?
Utylizacja toksycznych odpadów, jakie powstają między innymi w samochodowych warsztatach, wiąże się z pewnymi kosztami. Jednak przepisy zobowiązują właścicieli różnego rodzaju działalności do bezpiecznej utylizacji trujących jej pozostałości. Kary za niewywiązywanie się z tych dość precyzyjnych wytycznych sprawiają, że oszczędność polegająca na dyskretnym wywożeniu starych opon i innych ubocznych produktów pracy w warsztacie w ustronne miejsca – ostatecznie po prostu się nie opłaca. Im dłużej bowiem taki proceder trwa, tym szybciej znajdzie się „życzliwy”, który uprzejmie doniesie do odpowiednich instytucji. Wówczas nieuczciwy przedsiębiorca musiałby nie tylko posprzątać swój, jak by nie było, bałagan, ale także boleśnie odczuje skutki takiej „zaradności” we własnym budżecie.
Zdecydowanie lepiej zatem, i to z wielu złożonych powodów, stosować się do narzuconych nam przepisów oraz zdrowego rozsądku. W przypadku warsztatu samochodowego jego ekologiczna wersja rzeczywiście sprowadza się do kwestii sensownego zarządzania odpadami i substancjami różnego typu. Począwszy od tych lotnych, czyli toksycznych gazów, poprzez ciekłe (chodzi nie tylko o stary, zużyty olej, ale również o brudną wodę po myciu samochodów albo podłóg w warsztacie) po te trwałe, jak właśnie na przykład wspomniane już powyżej opony. A taki chociażby nie nadający się już do użytku akumulator jak i wiele innych części – również nie mogą trafić do kontenera na odpady zmieszane.
Ile fabryka dała, tyle trzeba zapłacić
A właściwie płacić trzeba odpowiednio do skali na jaką warsztat wytwarza toksyczne opary. Dopóki przedsiębiorstwo zajmuje się jedynie wkręcaniem i wykręcaniem śrubek sprawa pozostaje prosta. Trudno jednak wyobrazić sobie warsztat samochodowy z prawdziwego zdarzenia, który nie emituje cuchnących bądź „jedynie” szkodliwych gazów. Zazwyczaj zresztą są one i cuchnące i szkodliwe. To samo dotyczy trujących pyłów. Nie tylko należy uiszczać stosowne opłaty, ale co roku, niczym u fiskusa z dochodów, „spowiadać się” trzeba właśnie z emisji takich substancji samemu marszałkowi województwa! Na szczęście obecnie są już wypracowane standardy prowadzenia tego typu dokumentacji. Bywa, że z opłaty z tego tytułu możemy zostać zwolnieni, jednak coroczny raport odnośnie emisji gazów oraz pyłów na biurko marszałka obowiązkowo musi trafić do końca marca każdego roku. Marszałek to nie jedyny urząd gdzie dokumenty te są składane. Oprócz niego dostarczyć je należy w tych samych terminach do niejakiego WIOŚ, czyli: Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Biurokracji ciąg dalszy
Pyły oraz gazy to nie jedyne niepożądane produkty uboczne w warsztacie. Dlatego już do połowy marca corocznie składamy kolejne sprawozdanie, a w nim: szczegółowo zaewidencjonowane odpady. Nie ma mowy tutaj o ogólnym podaniu ich ilości. Musimy wskazać także ich typy. Do tego przygotowano dla właścicieli warsztatów, w jakże – odpowiednie druki. Jednak prowadzenie skrupulatnej ewidencji nie przeszkadza setkom jeśli nie tysiącom przedsiębiorczych mechaników w kontynuowaniu ich działaności. Dzięki umowom z firmami odbierającymi z warsztatu odpady oraz odpowiednim protokołom sumiennie dostarczanym do wojewódzkiego marszałka wszystko przebiega sprawnie.
Za pozwoleniem
Jeżeli odpady kwalifikowane jako „niebezpieczne” wytwarzamy w instalacji w ilościach przekraczających określone normy musimy starać się o odpowiednie zezwolenia na piśmie na ich wytwarzanie. Malutkie, rodzinne warsztaty raczej nie będą miały z tym problemu. Jednak te, które zdążyły już się rozrosnąć powinny zadbać o odpowiednią dokumentację w tym aspekcie.
Odpady i odpadki
Zawsze warto mieć na uwadze, że odpady pochodzące z warsztatu muszą znajdować się osobno od tych pochodzących chociażby z biura. Czy jednak trzeba takie banały tłumaczyć prawdziwym ekoprzedsiębiorcom? To w końcu jedno z rozwiązań jako pierwsze przychodzące do głowy na tak zwany „chłopski rozum”.
Ropa nie zawsze tak cenna
Substancje ropopochodne zawarte w różnorodnych ściekach pochodzących z warsztatu samochodowego to prawdziwe utrapienie dla jego właścicieli. Można pokusić się o własne, ogromne szambo. Wymaga to co prawda inwestycji miejsca, czasu i pieniędzy, jednak nikt nie będzie ingerował przesadnie w to, co robimy na własnym podwórku. Potrzebne jest co prawda specjalne pozwolenie, ale na pewno będzie to mniej uciążliwe niż borykanie się z zarzutami organizacji „proeko” o zatruwanie całej okolicy. Posiadając takie szambo stosujemy także specjalne separatory substancji ropopochodnych.
Segregacja jest na czasie
Naturalnie segregacja odpadów. Również tych powstających na terenie warsztatu. Nie wrzucimy przecież „do jednego worka” części plastikowych, metalowych lub owych zużytych opon. Różne typy odpadów mogą być utylizowane przez jedną bądź kilka różnych firm specjalizujących się w tym. Z każdym takim podmiotem musimy mieć spisaną umowę. A na każdej pojedynczej karcie ewidencji odpadów muszą być podpisy obydwu stron.
A może coś się zwróci?
Na pewno wśród odpadów pochodzących z samochodowych warsztatów część z nich nadaje się do tak zwanego recycylingu. Odpady metalowe z powodzeniem przekazujemy na złom. Co jeszcze można oddać, odsprzedać lub ponownie wykorzystać? Pomyślcie sami w stylu eko!